Śnieg pokrył prawie cały dziedziniec przed zamkiem w Gex. Płatki pruszyły gęsto, utrudniając jazdę zwiadowcy z Genedu. Przed nim górowała wielka budowla. Zamek był ogromny, lecz w całości przykryty śniegiem, więc jeździec nie mógł ujrzeć prawdziwego piękna budowli. Nie słychać było stukotu końskich kopyt zbliżających się do zamku w Gex. 'Żadnych straży'- szepnął jeździec do siebie, zatrzymując się przy wejściu do zamku. Zawahał się, czy może wejść od tak, bez uprzedzenia. Zeskoczył z konia i pozostawił go przy wejściu. Niepewnie otworzył wrota i znalazł się w skromnej sali tronowej. Szybkimi krokami zbliżył się do tronu znajdującego się na samym końcu sali. 'Wiadomość od króla Afjodona dla króla Stegara'- powiedział jeździec ochrypłym głosem i wepchnął w słabą już dłoń starego Stegara list. Odszedł od tronu na parę kroków i spojrzał na króla Gexu. Dopiero teraz zorientował siprzypomniał sobie, że dalej ma na głowie kaptur od maskującego płaszcza. Zrzucił go szybko, a spod niego wyłonila się twarz młodego mężczyzny. Stał z kamienną twarzą i czekał, aż król przeczyta wiadomość. W końcu Stegar podniósł oczy na zwiadowcę . 'Wspomina cię w wiadomości'- rzekł z wielkim trudem. 'Pisze, że możesz tu zostać.'. Oczy zwiadowcy rozszerzyły się. O tym nie wiedział. Nie miał zamiaru zostawać w tym miejscu, tak słabo strzeżonym i narażonym na niebezpieczeństwo z każdej niemalże strony. Nie podobało mu się tutaj. 'Według niego jesteś kimś, kto przyda mi się w roli stratega i doradcy. Pisze też, że zbliża się wojna, ostrzega mnie... Wracaj do niego. I przekaż mu, że nie potrzebuję pomocnika ani stratega, a w wojnie poradzę sobie sam. Nie wiem nic o tej wojnie i nie mogę wam ufać. Nie zamierzam zawierać przymierza z Genedyńczykami!'- wrzasnął, podnosząc się z fotela. Spojrzał w oczy młodego zwiadowcy, bardzo przestraszonego nagłą zmnianą tonu. Król opadł na tron ze zmęczoną miną. 'Idź. I niech Afjodon nie wysyła więcej próśb.'- wyszeptał bardzo cicho, jak umierający człowiek. Chłopak odwrócił się na pięcie i założył kaptur na głowę. Szedł szybko w stronę drzwi, by jak najszybciej wyjść z tej sali. 'Poczekaj. Jesteś na pewno wykończony podróżą. Zostań tu na posiłek.'- rzekł Stegar. Zwiadowca stał chwilę odwrócony plecami od króla. 'Mój koń został na dworze'- wychrypiał niepewnie, odwracając się twarzą do króla. Stegar zwrócił się do Bemariony, stojącej w rogu sali 'Powiedz stajennym, by przygotowali wodę i siano koniowi, a następnie przynieś z kuchni trohę strawy'. 'Oczywiście, królu'-skłoniła się służąca i zniknęła w mniejszych drzwiach prowadząych do pokoju dla służby. Król Stegar zaprowadził zwiadowcę do sali jadalnej. Tam czekał na niego stół zastawiony przeróżnymi potrawami. Wyglądało to bardziej jak uczta niż jak skromny posiłek dla zmęczonego wędrowcy. Mężczyzna usiadł do długiego stołu. Król siadł trochę dalej od niego i patrzył na Genedeńczyka, nic nie jedząc. Zwiadowca szybko zjadł i jak najszybciej się dało, wyszedł z zamku. Wziął swojego konia ze stajni i ruszył z powrotem w stronę promu na Sherdom. Król patrzył za nim z niedowierzaniem 'Wojna? Chyba tylko z nimi samymi'- powiedział sam do siebie, a następnie wczłapał się na wój tron, dosyć niezdarnie, jak na króla. 'Już czas przekazać koronę Greanowi'- mruknął i pogrążył się w myślach. Tymczasem młody zwiadowca pędził galopem do promu. Nie zamierzał zostawać dłużej w tym słabym, obcym mu miasteczku. 'Niemożliwe, jak ten król utrzymuje się jeszcze na tronie'- szepnął do siebie. Rzeczywiście, wojna zbliżała się, a Stegar nawet nie widział, jak szybko. Jednak zaniepokoiła go wiadomość od króla Afjodona. Już dawno nikt nie słyszał o Genedeńczykach. Wszyscy sądzili, że mieszkańcy Genedu wynieśli się po wojnie pod Genedem. Postanowił wystawić straże przy wejściu do zamku i bramie. Rozkazał, by czeladnicy rycerscy ćwiczyli więcej i lepiej. W końcu doprowadził do porządku rycerzy i zmusił ich do ćwiczeń. Kazał też wyrobić zbroje i przygotować więcej koni, by w razie czego można było je dosiąść. Stegar nie mógł więcej zrobić dla swojego państwa, dla Nork. Czas jego panowania skończył się i król wiedział, żę musi przekazać koronę Greanowi, jego jedynemu synowi, dziedzicowi tronu w Gex, stolicy Norku.
Na uroczystości koronacji nie zjawiło się wiele osób. Mieszkańcy Gexu nie byli ciekawi życia królewskiego rodu, interesowało ich tylko, jakie daniny muszą płacić, i ostanio, dlaczego daniny są takie wysokie. 'Przecież ten starzec Stegar nic nie robi. Siedzi w swoim tronie i ledwie patrzy na świat'- mówiono. Jednakże wiadomość o przekazaniu korony zaciekawiła mieszkańców nie tylko Gexu, ale tez całego Norku. Pierwszy raz bowiem zdarzało się, że król Norku dobrowolnie oddaje tron swojemu dziedzicowi. Władzę zazwyczaj przejmowano po śmierci dawnego króla. Uroczystość odbyła się szybko, bez zbędnych przedłużeń. Na uczcie było mnóstwo jedzenia i trunku.Była to zdecydowanie jedna z nudniejszych uroczystości. Ludzie niewiele mówili i szybko udali się do swoich siedzib. Uczta była nudna jak wszystkie w Nork. Norktyńczycy nigdy nie lubili się bawić. Ich życie obracało się wokół dbania o domostwo i o uprawy lub warsztaty rzemieślnicze. Nie wzbogacali życia legendami, z resztą nie było czego opowiadać. Kiedyś, Nork był najważniejszym krajem nie tylko Seantosu, ale również Sherdomu. Starożytni królowie rządzili inaczej niż dzisiejsze władze Norku. Teraz, w czasach ogólnego pokoju ludzie przestali strzec swoich domów, bo przed kim? Wojen nie było od czasu bitwy pod Genedem. Ludzie nie byli zbytnio ostrożni. W Norku było tylko jedno, dawno nie używane więzienie. Ludzie byli znudzeni ciągłą rutyną. Liczyli na coś, co wzbogaci ich życie odrobiną emocji, na coś cudownego. Teraz, największym cudem, jaki mógł się zdarzyć, była koronacja Greana. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak korzystnie wpłynie to na całe państwo i Seantos, a nawet na Sherdom.
Królowi Afjodonowi nie spodobały się wiadomości z Norku. 'Liczyłem na to, że na tronie będzie już siedział jego syn., Grean.'- powiedział do zwiadowcy, gdy ten przyjechał z Norku. 'Ten głupiec sądzi, że nie zagraża mu nic od strony wybrzeża, ani od żadnej z innych stron. Nigdy nie było tam dobrze. Kiedy jeszcze mieszkaliśmy na Seantos, już był tam bałagan. Niby mają króla, ale nie są mu poddani. wszystko, co robią, to płacą mu daniny. A gdyby przyszło do walki? Kto walczyłby dla Stegara? Mam nadzieję, że Grean jak najszybciej zasiądzie na tronie, i że nie będzie taki jak ojciec'-mruknął na koniec. 'Możesz odejść, Keadanie. Zapamiętam cię.'- skinął na zwiadowcę. Ten, ukłonił się pospiesznie i udał do swojej chatki na brzegu lasu w Gars. Rozsiodłał zmęczonego konia i wstawił o do niewielkiej stajni za chatką. 'Zapamiętam cię. Co to ma znaczyć? Zwykłe wynagrodzenie wystarczyłoby'- mruknął Keadan i usiadł w fotelu. Nie rozumiał, dlaczego to on został wysłany. Do takich żeczy lepiej nadają się kurierzy. I co miało znaczyć to, że Keadan miał tam zostać? I to w roli stratega i doradcy? On, który nie wiedział NIC o wojnie? Na szczęście Stegar go nie przyjął. Mężczyzna westchnął i gwizdnął cicho. Zaraz przybiegł do niego Joko, jego pies. Zwiadowca pogłaskał czworonoga i zabrał się do czytania korespondencji. Nie spodziewał się jeszcze, że niebawem znów będzie musiał udać się na Seantos, i to już niebawem.
Król Grean uważnie przyglądał się ćwiczeniom rycerzy, które miały na celu utrzymanie wojowników w formie. Podobały mu się zmiany, które wprowadził. Nawet mieszkańcy Gexu wyczuli jakąś poważną, dobrą zmianę w Norku. Cieszyli się, że Stegar zakończył swoje rządy. Wydawało się, że powoli wracają ludzie, jacy żyli dawno już temu. Zima trwała już bardzo długo. Byłą to jedna z większych ostatnich lat. Rok temu w tym czasie już dawno była wiosna. Śnieg prószył coraz mocniej. Zbliżały się wielkie, czarne mrozy. Mrok zbliżał się do Sherdomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz